Przedsiębiorcy w większości wypadków rozpoczynają działalność gospodarczą od swojego rynku lokalnego lub regionalnego. Jednak w pewnym momencie niewystarczający okazuje się nawet rynek krajowy i część z nich zaczyna brać pod uwagę nie tylko działalność na rodzimym rynku (który zaczyna się robić, mówiąc potocznie, za ciasny), ale również możliwość wejścia na rynki zagraniczne czy wręcz na rynek globalny. Czyli innymi słowy, zaczynają myśleć o eksporcie.
A czym w rzeczywistości jest eksport? Według najprostszej definicji stanowi on sprzedaż towarów za granicę lub odpłatne świadczenie usług na rzecz kontrahenta zagranicznego. Z kolei dosłowne znaczenie słowa to z języka łacińskiego ex „poza” oraz portare „nieść”. Przy czym warto zwrócić uwagę na spotykaną niekiedy w naszym kraju angielską pisownię tego słowa (export), której użycie w języku polskim jest błędne.
Sam eksport możemy podzielić na dwa główne rodzaje:
- Eksport bezpośredni – wywóz towarów za granicę wykonywany jest bezpośrednio przez eksportera lub upoważnioną przez niego osobę. W takim wypadku dokumenty eksportowe wystawiane są na eksportera;
- Eksport pośredni – towary przekazywane są zagranicznemu odbiorcy w kraju dostawcy, natomiast za ich wywóz za granicę odpowiedzialny jest już nabywca lub także upoważniona przez niego osoba. W takiej sytuacji dokumenty wystawiane są na zagranicznego kontrahenta.
Ponadto eksport może być też kojarzony z eksportowaniem danych komputerowych (np. do pliku). Jednak w naszym wypadku będzie chodziło o eksport produktów i usług na rynki zagraniczne. A eksportować można praktycznie wszystko – wystarczy tylko trochę pomysłowości i umiejętności wyszukiwania oraz pozyskiwania zagranicznych klientów. Tych z kolei można znaleźć praktycznie zawsze, nawet jeżeli z początku nie potrzebują oni naszych produktów.
Czasami słyszy się, że na danym rynku nie ma jakiegoś produktu, a w związku z tym nie ma tam na niego klientów. W takim momencie warto przytoczyć anegdotę o pewnym producencie obuwia, który postanowił zawojować afrykański rynek. W tym też celu wysłał na miejsce swojego księgowego, którego zadaniem było wysondowanie, czy możliwe będzie zrealizowanie planów sprzedażowych. Ten jednak po dotarciu na miejsce i zobaczeniu całych plemion chodzących boso zaraportował, iż rynek butów w Afryce nie istnieje, więc niczego nie uda się tam sprzedać. Niezrażony tym producent postanowił zweryfikować raport księgowego i wysłał w to samo miejsce swojego marketingowca. Ten zaś, gdy znalazł się w tym samym miejscu co jego poprzednik, poinformował swego pracodawcę, że skoro nikt tam nie nosi butów, to rynek jest praktycznie nieograniczony i umożliwi sprzedaż na wielką skalę!
Ta krótka historia pozwala w uproszczeniu zobrazować dwa skrajne podejścia w biznesie. Jeżeli jednak bliżej Wam do przytoczonego księgowego, to z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że eksport raczej nie jest dla Was. Chodzi bowiem nie o bezrefleksyjne wyszukiwanie potencjalnych rynków zbytu, lecz o dostrzeżenie przy tym potrzeb potencjalnego klienta. I tak właśnie uczynił wspomniany pracownik działu marketingu. Dostrzegł on nie tylko możliwość ogromnej sprzedaży, ale i pomoc, którą sprzedane buty przyniosą afrykańskim klientom poprzez ochronę stopy w niebezpiecznych warunkach. Bo jak wiadomo, nawet słynny podróżnik Wojciech C. niekiedy zmuszony jest założyć obuwie. Dlatego też sama sprzedaż (oczywiście dotyczy to także eksportu) nie tylko nie powinna wykluczać, ale wręcz musi uwzględniać pomoc i usprawnienia dla kupujących. Inaczej mówiąc, należy stawiać na marketing z orientacją na klienta.
Należy jednak pamiętać, że działanie na rynkach eksportowych to nie sam marketing, lecz połączenie wszystkich działów firmy przy wykorzystaniu jej całej wiedzy. Po pierwsze musimy być przygotowani finansowo, aby ponieść pewne początkowe wydatki. Po drugie trzeba się przygotować pod względem reklamowym. A po trzecie – przemyśleć strategie cenowe, sposoby dostarczania produktu, ubezpieczenia itp. Samo oczekiwanie na to, że klienci sami nas odnajdą szybko rozwieje nasze nadzieje na podbój zagranicznych rynków zbytu. Stąd potrzeba naszej inicjatywy, aby takiego klienta przyciągnąć. Pewien uczelniany profesor mawiał, że na sto rozdanych wizytówek dwie wracają w formie pieniądza. W odniesieniu do eksportu jest podobnie, z tym że może wrócić tylko jedna, ale za to w formie pokaźnego zarobku. Często bywa też tak, że pierwsze zamówienie przeradza się w stałą współpracę. Jednakże trzeba najpierw wykonać ten pierwszy krok i zamówić te przysłowiowe sto wizytówek…