Zeszłej jesieni pisaliśmy o degradacji handlu zagranicznego w wyniku ogłoszonej pół roku wcześniej pandemii. Koniec 2020 r. jednoznacznie wskazywał, że wprowadzone na całym świecie obostrzenia miały druzgocący wpływ na wszelkie sfery biznesu, a co za tym oczywiście idzie, również na eksport. Na szczęście przedsiębiorcy (zwłaszcza rodzimi) miast gasnąć w pandemicznym marazmie, wzięli się żwawo do pracy, czego wyraźne efekty mogliśmy zauważyć już w pierwszej połowie tego roku.
Polski handel zagraniczny 2021
Jak wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego, od stycznia do czerwca bieżącego roku polski eksport odnotował wzrost o niecałe 23% w stosunku do analogicznego okresu w roku ubiegłym. A to za sprawą zagranicznej sprzedaży towarów o wartości 136,8 mld euro. Oczywiście tak duży wzrost procentowy wynika również z tzw. efektu bazy, gdyż pierwsze półrocze 2020 roku było z kolei gorsze od tego w roku 2019. Nie zmienia to jednak faktu, że polski biznes nie tylko nie uległ pandemii, ale poniekąd wykorzystał ją do zwiększenia swojego udziału w handlu światowym.
Skoro mowa o wymianie handlowej, to siłą rzeczy należy wspomnieć również o imporcie. A ten według danych GUS-u wzrósł podobnie do eksportu. I tak w omawianym okresie od stycznia do czerwca 2021 roku wyniósł 133 mld euro, co także stanowiło około 23-procentowy wzrost w stosunku do roku 2020. Saldo zagranicznej wymiany handlowej było zatem dodatnie i wyniosło 3,8 mld euro.
Polska prawie jak Chiny
Wbrew początkowym pozorom największym beneficjentem całego światowego zamieszania związanego z COVID-19 są Chiny. Jak podaje Obserwator Finansowy, kraj ten w 2020 roku zwiększył swój udział w światowym eksporcie o 1,6% w porównaniu do roku 2019. A prawie jedną trzecią wzrostu spowodowała zagraniczna sprzedaż wyrobów medycznych do zwalczania pandemii (głównie maseczki i odzież ochronna). Znaczący udział miała ponadto elektronika, na którą w ostatnim czasie panuje duży światowy popyt.
Polska również świetnie poradziła sobie po pandemicznej zapaści w pierwszym półroczu 2020, a nasi eksporterzy bardzo szybko odnaleźli się w nowych wymagających realiach. Udział Polski w światowym eksporcie ostatecznie zwiększył się w porównaniu z rokiem poprzednim o 0,14%, a jego początkowe załamanie było płytsze niż w wypadku innych krajów. Szybka poprawa wraz z mniejszym o 3,2% importem spowodowała rekordową nadwyżkę w polskim handlu zagranicznym na poziomie 10,5 mld euro.
Atuty polskiego eksportu
Polscy przedsiębiorcy, podobnie do tych z Państwa Środka, skorzystali na przesunięciu popytu z usług na towary, ponieważ obydwa państwa konkurują w handlu zagranicznym niższą ceną wytwarzanych produktów. A jak wiadomo, kryzys gospodarczy wymusza na konsumentach poszukiwanie towarów tańszych, choć niekoniecznie gorszej jakości.
Jednak osiągnięcie silnej pozycji polskiego biznesu na międzynarodowych rynkach w tak trudnej sytuacji możliwe było przede wszystkim dzięki uniezależnieniu od jednej gałęzi gospodarki. Polscy przedsiębiorcy posiadają stosunkowo zdywersyfikowaną paletę towarową, do której zalicza się m.in. liczne dobra konsumpcyjne trwałego użytku (np. meble, sprzęt RTV i AGD).
Rodzimy biznes skorzystał także na nowym pandemicznym trendzie, czyli skracaniu tudzież zmianie kształtu łańcuchów dostaw. Przykładem może tu być status największego w Unii Europejskiej eksportera baterii litowo-jonowych czy umocnienie na pozycji istotnego producenta autobusów elektrycznych. Należy przy tym zaznaczyć, że największym odbiorcą obydwu powyższych grup towarowych są Niemcy. I to właśnie rosnący eksport do tego kraju odgrywa kluczową rolę w obecnej sytuacji.
Polski eksport i jego szansa rozwoju
Niewątpliwie czynnikiem, który pozwolił naszym eksporterom wyjść z pandemicznej sytuacji obronną ręką, była wyższa towarowa dywersyfikacja w porównaniu z większością unijnych państw oraz wytwarzanie licznych dóbr konsumpcyjnych trwałego użytku o konkurencyjnych cenach. Dla wielu firm handel zagraniczny okazał się orężem w walce z koronawirusem, gdyż pozwolił na osiągnięcie korzyści skali. To zjawisko umożliwia z kolei obniżenie kosztów produkcji, co przekłada się na wyższą marżę przy wciąż atrakcyjnej cenie danego produktu.
W tym uciążliwym epidemicznym czasie azjatyccy dostawcy komponentów i podzespołów zorientowali się, że muszą być bliżej swoich odbiorców. Ponadto przed pandemią kontenerowy transport towarów z Azji nie stanowił żadnego problemu, natomiast obecnie cena frachtu jest o kilkaset procent wyższa! Uwidacznia się tu więc okazja do przeniesienia produkcji nad Wisłę. Szansą dla polskich przedsiębiorców jest też dalsze umacnianie pozycji na rynku europejskim poprzez zwiększanie wspomnianego efektu skali i aktywne włączanie się w globalne łańcuchy dostaw.